Wywiad - III miejsce

 Wywiad z moją Mamą na temat: "Co czytali rodzice/dziadkowie, kiedy byli w moim wieku?" 

- Mamo, jakie książki czytałaś w moim wieku?

Uwielbiałam czytać komiksy. A początki wiążą się ze „Światem Młodych”. W tym czasopiśmie adresowanym do dzieci i młodzieży, drukowane były pierwsze paski komiksowe.

Dobrze pamiętam dzień, kiedy dostałam swoje pierwsze komiksy. Rozchorowałam się na grypę. Musiałam zostać sama w domu przez cały tydzień. Mama pracowała do 15 - tej, a niestety jak wiesz mój tata już nie żył. Pewnego dnia mama zrobiła mi niespodziankę i przyniosła kilkanaście różnych komiksów. Do dziś pamiętam jej prośbę: „Tylko nie przeczytaj wszystkich jednego dnia”. Nie udało się. One niesamowicie mnie wciągnęły.

- Jakie to były komiksy?

To były między innymi „Tytus, Romek i A’Tomek”. Ostatnio dużo o nich mówiono, ponieważ w styczniu zmarł autor tej serii Jerzy Chmielewski, czyli popularny Papcio Chmiel. Żołnierz Armii Krajowej i powstaniec warszawski, ale w mojej pamięci pozostanie jednak jako twórca postaci człekokształtnego Tytusa.

Kolejnymi komiksami, ale to już z bardziej poważnym wydźwiękiem była „Tajemnica złotej maczety” (Władysław Krupka, Jerzy Wróblewski). Te komiksy opowiadają historię trzech chłopców, którzy poznają weterana wojennego Witolda, który opowiada im swoją historię. Wspomina o darowanej mu złotej maczecie, która według niego przynosi mu szczęście. Lubiłam wracać też do ”Legendy Wyspy Labiryntu” to komiks, którego tematem są mity greckie związane z Kretą. W opowieści rysunkowej Jerzego Wróblewskiego, przedstawiono porwanie Europy przez Zeusa, następnie losy jej syna, króla Minosa, oraz budowniczego Labiryntu, Dedala.

Ale w szczególności uwielbiałam i uwielbiam do dzisiaj komiksy „Kajko i Kokosz” – Janusza Christy.

- Dlaczego akurat najbardziej spodobały Ci się te komiksy?

One po prostu nigdy mnie nie nudzą. Ich humorystyczna konwencja, w której utrzymana jest fabuła, tempo narracji oraz znakomite rysunki są wyjątkowe. Janusz Christa wyraźnie oddzielił dobro od zła, przy czym zło zostaje wyśmiane. Przygody Kajka i Kokosza ukazują siłę odwagi, przyjaźni, poświęcenia i poczucia humoru na co dzień. Bohaterami komiksu są dwaj dzielni słowiańscy wojowie: sprytny i wesoły Kajko oraz wielki gabarytowo Kokosz, którzy są na służbie u księcia Mirmiła. Żyją w Mirmiłowie. Spokój mieszkańcom grodu próbują zakłócić Zbójcerze pod wodzą Hegemona, którego marzeniem jest pokonanie księcia Mirmiła. Prawą ręką Hegemona jest kapral. W obronie Mirmiłowa pomagają głównym bohaterom ciotka Kokosza, czarownica Jaga, która jest bardzo inteligentna oraz jej mąż, niezbyt rozgarnięty, ale potężny zbój Łamignat. Nie można zapomnieć o Lubawie, żonie Mirmiła, która wspiera go całym sercem.

Komiksy Janusza Christy zostały co prawda zekranizowane, ale ja zdecydowanie wolę wersję papierową.

- Czy oprócz komiksów czytałaś jakieś książki?

Oczywiście. Uwielbiałam „Baśnie Andresena”. Była to pierwsza książka, którą dostałam od mojej mamy. Mam ją do dziś. Zniszczona, poklejona, ale jest dla mnie jak trofeum.

- Która baśń podobała się Tobie szczególnie?

Wszystkie są piękne. Wpajają pozytywne wartości, wrażliwość na zło i krzywdę. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie „Dziewczynka z zapałkami”, która symbolizuje nieszczęścia, z jakimi spotykamy się na co dzień. Dotyka śmierci… Nikt nie zwracał uwagi na tę zmarzniętą dziewczynkę. Na to, jak ogrzewała się zapałkami. Jednak pomimo wszystko ona odeszła z uśmiechem... Ja wtedy już nie miałam mojego taty, który zmarł po ciężkiej chorobie. I pamiętam, jak czasami marzłyśmy… Moja mam paliła w piecu, żeby nagrzać w mieszkaniu. Jednak nie zawsze się to udawało. Zwłaszcza przy ciężkich mrozach. Jednak ta baśń pokazała mi, że trzeba się cieszyć i doceniać, to co się ma.

- A jakaś wesoła lektura?

To na pewno „Dzieci z Bullerbyn”. Bardzo mi się podobało, że te dzieci  uwielbiały spędzać ze sobą czas, nigdy nie nudziły się w swoim towarzystwie. Podobnie jak ja z moimi koleżankami z podwórka. Ponadto pięknie był tu pokazany szacunek dla starszych. Pamiętasz postać dziadziusia? Jednak nigdy nie zapomnę wędrówki do sklepu po dobrze obsuszoną kiełbasę. (śmiech)

- A jakie były Twoje pierwsze książki do samodzielnego czytania?

Była to seria książeczek "Poczytaj mi mamo". Książeczki były kolorowe, publikowane w formacie kwadratu. Wydaje mi się, że miały tak około 15 x 15 centymetrów. Krótkie i bardzo łatwe do czytania.  Ale nie mogę pominąć cudownego Koziołka Matołka, który biedny błąkał się po całym świecie, aby dojść do Pacanowa. Uwielbiałam tego biedaka w czerwonych spodenkach…

- Czy podobają  Ci się dzisiejsze lektury?

(chwila zastanowienia) I tak i nie. Kiedyś nie było w kanonie lektur, takich książek jak: „Magiczne drzewo: Czerwone krzesło” czy „Charlie i fabryka czekolady”, ale zmieniła się epoka, to i książki są inne. Pewnie te zmiany są nieuchronne i potrzebne. Kiedyś czytaliśmy „Anielkę” czy książkę „Janko Muzykant”. Były to lektury ważne i istotne dla nas. Wiele z tytułów, które czytałam jako uczeń nadal funkcjonuje w szkołach. Jest to między innymi "Pinokio", „O psie, który jeździł koleją” czy "Akademia pana Kleksa". I bardzo się z tego cieszę. Na pewno te lektury, które dzisiaj funkcjonują są tak samo wartościowe, jak te które czytałam ja.

- A czy któraś z moich lektur się Tobie wyjątkowo podoba?

No, na pewno „Kajko i Kokosz”. A co do pozostałych, to pozostanę wierna swoim bestsellerom, które w ogóle się nie starzeją, i przecież czytamy je w domu do dziś.

- Czy jako dziecko lubiłaś czytać lektury?

Dla mnie lektury nigdy nie były problemem, zawsze lubiłam czytać. I każdego zachęcam do czytania!

- Dziękuję za rozmowę.


Brak komentarzy: